Przechadzając się po Central Parku zaskoczył ich deszcz, a oni byli na drugim końcu cudu natury. Znajomi zaczęli iść szybkim tempem w stronę domu dziewczyny. Kałuże z chwili na chwilę robiły się coraz większe, a oni coraz bardziej mokrzy. W końcu dotarli do miejsca zamieszkania blondynki.
widoczne przez szklane drzwi w koncie pokoju. Już miał się zapytać czy zagra mu coś ale przeszkodziła mu Milena, która przyniosła czekoladę z piankami.
-Angie? Gdzieś ty była?-zapytała mama dziewczyny.
-Najpierw poznaj Harrego. Jest nowym uczniem w mojej klasie,
a przeprowadził się tu z Miami. Pokazywałam mu Manhattan i Central
Park.-wyjaśniała.
-Dzień dobry.-powiedział chłopak wyciągając rękę w stronę brunetki.
-Witam, miło mi cię poznać.-powiedziała i uścisnęła dłoń
chłopaka.-Słuchajcie jesteście cali mokrzy (Serio? Wiesz nie zauważyliśmy.) to
może ja zrobię gorącą czekoladę, a wy pójdziecie się przebrać. Harry dam ci jakieś spodnie i bluzkę. Chodź ze mną.-powiedziała i poszła wziąć z szafki w salonie jakiś T-shirt i spodnie swojego męża Zayna. Następnie udała się do kuchni przygotować zapowiedziany napój. Harry doszedł do pokoju koleżanki i razem zasiedli na łóżku.Bruneta najbardziej zaciekawiły instrumenty

-Proszę dzieci.-powiedziała brunetka podając im dwa kubki z brązową cieczą, na której dryfowały dwie białe "wyspy". 13 latkowie podziękowali Lenie, a ta uśmiechając się wyszła z pokoju córki.
-Mmmm...przepyszne.-rzekł upijając łyk czekoladowej pyszności.
-Zgodzę się.-przytaknęła blondynka.
-Angie mogę cię o coś poprosić?-zapytał odwracając głowę w stronę szmaragdowookiej.
-Zależy o co.-uśmiechnęła się uroczo.
-Zaśpiewasz mi coś?-powiedział szybko ale blondynka "wyłapała" jogo prośbę. Po chwili zastanowiła odpowiedziała krótkie "okej" i wstała kierując się do jej "studia". Czekoladowooki bez słowa ruszył za towarzyszką. Dziewczyna stanęła za keyboardem i zaczęła czegoś szukać w teczce. Po jakiś dwóch minutach wyciągnęła jedną partyturę i oparła o stojak. Zaczęła grać. Wzięła głęboki oddech i przymykając oczy zaczęła wydobywać z siebie słowa tworzące tekst piosenki.
Oh, oh, oh,
It's magic, you know
Never believe it's not so
It's magic you, know
Never believe it's not so
Never been awake
Never seen a day break
Leaning on my pillow in the morning
Lazy day in bed
Music in my head
Crazy music playing in the morning light
Oh, oh, oh
It's magic, you know
Never believe it's not so
It's magic, you know
Never believe, it's not so
I love my sunny day
Dream of far away
Dreaming on my pillow in the morning
Never been awake
Never seen a daybreak
Leaning on my pillow in the morning light
Oh, oh, oh
It's magic, you know
Never believe it's not so
It's magic, you know
Never believe, it's not so
Oh, oh, oh
It's magic, you know
Never believe it's not so
It's magic, you know
Never believe, it's not so
Never believe
-Pięknie...Masz naprawdę piękny głos.-wypowiedział oczarowany talentem koleżanki. Angie tylko się uśmiechnęła i spuściła głowę w dół czując napływające rumieńce. Chwilę później mama bohaterki przyniosła suche już ciuchy Harrego. Chłopak przejął ubrania i udał się do łazienki aby się w nie odziać.
-Mamo.-zatrzymała wychodzącą kobietę.
-Tak kochanie?-zapytała odwracając się.
-O której jutro będziesz w domy?-zapytała z zaciekawieniem.
-Jutro dość wcześnie, gdzieś około 14, a co?-odpowiedziała.
-Pomyślałam, że moglibyśmy spędzić trochę czasu razem.-powiedziała niepewnie spuszczając głowę.
-To bardzo dobry pomysł. Możemy pójść do kina albo zrobić sobie piknik.-powiedziała uśmiechając się. Ich więź ostatnio zaczęła się rwać. Teraz będą miały szansę ją naprawić lecz i tak niedługo przestanie ich łączyć ta więź, oj chyba za dalego pobiegłam.
-Świetny pomysł.-odwzajemniła uśmiech brunetki w czarnym stroju normalnie jak na pogrzeb.
-Gdzie odłożyć ubrania pani męża?-zapytał uprzejmie wchodzący do pomieszczenia nastolatek.
-Daj ja je zabiorę.-powiedziała podchodząc do chłopaka i zabierając starannie złożone ciuchy.
-Wiesz ja się już będę zbierał. Dzięki ci za pokazanie mi tej części New Yorku.-powiedział całując ją w policzek. Angelica szybko spuściła głowę aby on nie zobaczył rumieńca, który wystąpił w miejscu obdarowanym przez jego pocałunek.
-Nie ma za co.-powiedziała cicho. Dziewczyna odprowadziła chłopaka do drzwi, a następnie wróciła do pokoju aby zabrać piżamę i ruszyła w stronę swojej łazienki. Wzięła szybki prysznic i ubrała białą piżamę w czerwone groszki. Przed położeniem się do łóżka zadzwoniła do niej Cornelia.
-Cześć. Coś się stało?-zapytała.
-Nie. Dzwonię aby się zapytać jak minęła randka z Harrym.-powiedziała akcentując słowo "randka".
-To nie była randka. Tylko go oprowadzałam.-powiedziała blondynka.
-Mhm, ta jasne.-powiedziała ironicznie przyjaciółka Angie.
-Pogadamy jutro. Jestem zmęczona.-próbowała zakończyć rozmowę, bo miała dość gadania Corn.
-Dobrze. Tylko nie myśl, że dam ci spokój.-zaśmiała się.
-Wiem Corn, doskonale to wiem. Dobranoc.-powiedziała.
-Dobranoc.-usłyszała blondynka przed rozłączeniem się. Po naciśnięciu czerwonej słuchawki jeszcze chwile patrzyła na ekran urządzenia. Aby już nikt jej nie przeszkadzał wyciszyła telefon i ułożyła się wygodnie na meblu (łóżku). Po jakiejś godzinie wiercenia się zasnęła.
-Angie. Angie. Angie obudź się.-blondynka otworzyła po mału oczy i zobaczyła...
************
Trochę mnie tu nie było ale żyje :-D
Nie było mnie z 3 powodów
1. Brak czasu.
2. Brak weny.
3. Choroba
Mam nadzieję, że rozumiecie.
Co ona mogła zobaczyć?
Oj nawet dale nie napisałam ale mam pomysł :-)
Pozdrawiam i życzę miłego/miłej wieczoru/dnia/nocy zależy kiedy kto to czyta.
Oh, oh, oh,
It's magic, you know
Never believe it's not so
It's magic you, know
Never believe it's not so
Never been awake
Never seen a day break
Leaning on my pillow in the morning
Lazy day in bed
Music in my head
Crazy music playing in the morning light
Oh, oh, oh
It's magic, you know
Never believe it's not so
It's magic, you know
Never believe, it's not so
I love my sunny day
Dream of far away
Dreaming on my pillow in the morning
Never been awake
Never seen a daybreak
Leaning on my pillow in the morning light
Oh, oh, oh
It's magic, you know
Never believe it's not so
It's magic, you know
Never believe, it's not so
Oh, oh, oh
It's magic, you know
Never believe it's not so
It's magic, you know
Never believe, it's not so
Never believe
-Pięknie...Masz naprawdę piękny głos.-wypowiedział oczarowany talentem koleżanki. Angie tylko się uśmiechnęła i spuściła głowę w dół czując napływające rumieńce. Chwilę później mama bohaterki przyniosła suche już ciuchy Harrego. Chłopak przejął ubrania i udał się do łazienki aby się w nie odziać.
-Mamo.-zatrzymała wychodzącą kobietę.
-Tak kochanie?-zapytała odwracając się.
-O której jutro będziesz w domy?-zapytała z zaciekawieniem.
-Jutro dość wcześnie, gdzieś około 14, a co?-odpowiedziała.
-Pomyślałam, że moglibyśmy spędzić trochę czasu razem.-powiedziała niepewnie spuszczając głowę.
-To bardzo dobry pomysł. Możemy pójść do kina albo zrobić sobie piknik.-powiedziała uśmiechając się. Ich więź ostatnio zaczęła się rwać. Teraz będą miały szansę ją naprawić lecz i tak niedługo przestanie ich łączyć ta więź, oj chyba za dalego pobiegłam.
-Świetny pomysł.-odwzajemniła uśmiech brunetki w czarnym stroju normalnie jak na pogrzeb.
-Gdzie odłożyć ubrania pani męża?-zapytał uprzejmie wchodzący do pomieszczenia nastolatek.
-Daj ja je zabiorę.-powiedziała podchodząc do chłopaka i zabierając starannie złożone ciuchy.
-Wiesz ja się już będę zbierał. Dzięki ci za pokazanie mi tej części New Yorku.-powiedział całując ją w policzek. Angelica szybko spuściła głowę aby on nie zobaczył rumieńca, który wystąpił w miejscu obdarowanym przez jego pocałunek.
-Nie ma za co.-powiedziała cicho. Dziewczyna odprowadziła chłopaka do drzwi, a następnie wróciła do pokoju aby zabrać piżamę i ruszyła w stronę swojej łazienki. Wzięła szybki prysznic i ubrała białą piżamę w czerwone groszki. Przed położeniem się do łóżka zadzwoniła do niej Cornelia.
-Cześć. Coś się stało?-zapytała.
-Nie. Dzwonię aby się zapytać jak minęła randka z Harrym.-powiedziała akcentując słowo "randka".
-To nie była randka. Tylko go oprowadzałam.-powiedziała blondynka.
-Mhm, ta jasne.-powiedziała ironicznie przyjaciółka Angie.
-Pogadamy jutro. Jestem zmęczona.-próbowała zakończyć rozmowę, bo miała dość gadania Corn.
-Dobrze. Tylko nie myśl, że dam ci spokój.-zaśmiała się.
-Wiem Corn, doskonale to wiem. Dobranoc.-powiedziała.
-Dobranoc.-usłyszała blondynka przed rozłączeniem się. Po naciśnięciu czerwonej słuchawki jeszcze chwile patrzyła na ekran urządzenia. Aby już nikt jej nie przeszkadzał wyciszyła telefon i ułożyła się wygodnie na meblu (łóżku). Po jakiejś godzinie wiercenia się zasnęła.
-Angie. Angie. Angie obudź się.-blondynka otworzyła po mału oczy i zobaczyła...
************
Trochę mnie tu nie było ale żyje :-D
Nie było mnie z 3 powodów
1. Brak czasu.
2. Brak weny.
3. Choroba
Mam nadzieję, że rozumiecie.
Co ona mogła zobaczyć?
Oj nawet dale nie napisałam ale mam pomysł :-)
Pozdrawiam i życzę miłego/miłej wieczoru/dnia/nocy zależy kiedy kto to czyta.